poniedziałek, 28 stycznia 2013

Jakiś czas temu miałam dwa bardzo dziwne sny. Jeśli chodzi o pierwszy, to śniło mi się, że jadę autobusem, a celem mojej podróży było mieszkanie W. Gdy już prawie byłam na miejscu, nagle zadzwonił telefon, a w słuchawce usłyszałam... głos mamy wyżej wymienionej osoby.  Zaczęłam tłumaczyć, że siedzę w autobusie i zaraz przyjadę, po czym padły z jej ust następujące słowa: " W. nie chce Cię widzieć... nie powinnyście się spotykać, nie powinnyście utrzymywać kontaktu". Ja jak gdyby nigdy nic siedziałam sobie dalej, a autobus nagle zaczął jechać w zupełnie przeciwnym kierunku. W drugim przyśniło mi się coś równie absurdalnego. Snu dokładnie nie pamiętam (a może to i lepiej), ale za to w pamięci utrwaliła mi się jedna scena... doszło do starcia: W. i Panna Z. kontra ja. Pamiętam, że nawrzucałam tej drugiej od najgorszych i chciałam ją sprać na kwaśne jabłko. Czasami naprawdę boję się moich snów, mojej wyobraźni i tego, co potrafi kreować, chociaż czasami żałuję, że do niektóre z tych sytuacji nie mogą mieć miejsca w rzeczywistości.

Jestem zmęczona. Chcę wakacji, słońca, ciepła na zewnątrz, chcę móc spacerować boso po rozgrzanym słońcem piaskiem, leżeć na trawie, chodzić w kapeluszu z dużym rondem oraz tego, że jedynym zmartwieniem jest fakt, że słońce trochę za mocno mnie spiekło.

Tęsknie za Tobą drogie Lato.

XOXO,
Pani Zrzęda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz